Strony

środa, 14 października 2015

Żyję, ale co to za życie...

Wyrabianie nadgodzin, powrót wieczorami, czasem córka już śpi, czasem jeszcze była chwila na kąpiel i bajkę przed snem, a potem ja, do łóżka o dziewiątej wieczorem... i tak 5 dni w tygodniu...
0 weny, sił, czasu...
ostatnio kiedy czułam się lepiej, tzn. mój normalny wieczorny stan skupienia i energii z poziomu "yyy?" oscylował radośnie wokół "hę?", odgrzebałam ufoka z Mikołajem i zrobiłam ze 20 krzyżyków... 20 krzyżyków... za 2 albo i 3 miesiące...
a reszta leży i leży...
i nawet kolorowanki leżą...
Młoda chora, ja dziś wyjątkowo w domu, ale jutro niestety - przedszkole i praca :(
Za tydzień Zjazd Zakręconych, a ja ani nie wiem, czy wole dostanę, ani czy Młoda nie rozłoży się bardziej, że pojechać nie będę mogła...
Generalnie za dobrze nie jest, decyzja zapadła, czas zmian z nowym rokiem nadejdzie...

5 komentarzy:

  1. Hej :) Długo Cię nie było. Zycie czasem idzie innym torem, niż sami byśmy chcieli :(
    Życzę, by córeczka szybko wyzdrowiala i powodzenia ze zmianami na lepsze!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężki widzę czas u Ciebie :( Współczuję i życzę Ci aby w końcu wszystko wyszło na prostą!
    Córce życzę zdrowia, a Tobie siły do życia, anie tylko egzystencji...
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro dojrzałaś do zmian, to już jest dobrze. Uporania się z bieżącymi problemami ci życzę i oczywiście zrealizowania wyjazdu do Ustronia.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję. Ja generalnie tak mam ze starszą córka kiedy pracuję na popołudnie. Widzę ją rano gdy wychodzi do przedszkola i później po 20-tej kiedy wracam z pracy. Tak mamy na szczęście co dwa tygodnie więc mamy szansę nadrobić. Życzę lepszego życia!

    OdpowiedzUsuń