Ciężko było, ale mam jednego ufoka mniej!! Hurra!! Skończyłam dzwonki..
Wybaczcie, że jeszcze nie uprane i uprasowane, ale musiałam się podzielić tą radosną wieścią...
Kolory na kokardę dokupiłam, natomiast do dzwonka i liścia dobierałam, niestety są zbliżone, ale nie idealnie podobne... Ale nic lepszego w swoich 7 pudłach z muliną nie miałam ;/
Do szpitala wzięłam sobie SALową bombkę, i jak się to skończyło? Źle. Zdenerwowana kolejną zmianą terminu cesarki ("jadła pani obiad? to dobrze, to teraz proszę nic nie jeść ani nie pić, za 6-8 godzin będzie mieć pani cesarkę, zamiast jutro rano..") pomyliłam się i muszę spruć kawałek.
Już nawet zaczęłam i kurcze spruła mi się końcówka zawijasa, który był dobrze, wrrr...
Weronika też czyni pewne postępy, kotek ma już prawie cały pyszczek w jednym kolorze ;))
A ja na otarcie łez dostałam od Mikołaja fachowy sprzęt:
Jak tylko uda mi się z niego skorzystać, spodziewajcie się relacji, mam nadzieję, że sprawdzi się przy mniejszych pracach i nie tylko na płótnach ;)
Yohoho i oby Mikołaj pod poduszkę też wam podrzucił coś fajnego rękodzielniczego :)







Gratuluję ukończonych dzwoneczków i......trzymaj się. Będzie Mikołajek czy Mikołajkowa? :)
OdpowiedzUsuńFajny prezent dostałaś:-) Dzwonki wyglądają świetnie i skończone przed świętami:-)
OdpowiedzUsuńKotek Weroniki jest uroczy:-)
Pozdrawiam cieplutko:-)
Gratulacje z ukończenia ufoka 😃
OdpowiedzUsuńGratuluję skończenia ufoka :)
OdpowiedzUsuńPięknie gratuluję zakończenia! a Weronika - zdolniacha! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiękne :)
OdpowiedzUsuń