Piszę i piszę ten alfabet, ale nie piszę o muszlach i smoku :)
Z muszlami niestety wyszło jak pisałam (może nie powinnam była zapeszać?) - przez tydzień udało mi się robótkę nałożyć na tamborek. W sobotę, kiedy mąż zabrał córę na wycieczkę, a młody wilk miał drzemkę, udało mi się zrobić niecałą setkę krzyżyków.
Innymi słowy - totalna porażka. Ale przy tych dwóch małych potworach zasypiałam razem z córą :/ a za dnia nie było jak wziąć igły do ręki.
Tutaj pracowicie zaczynam dolny pasek z muszlami:
Tak wygląda pierwsza (oczywiście na kontury nie starczyło mi już czasu):
Tak wygląda druga:
A tak mniej więcej będzie to wyglądać w całości - jak widzicie muszle są różne w dolnym i górnym pasku:
Prócz tego smok od księżniczki dorobił się części ogona, brzucha i kawałka nogi ')
Idzie mi to niesamowicie wolno, jakoś ostatnio ani weny, ani sił do igły nie mam :(







I siła i wena powróci. Hafciki zapowiadają się super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCoś ostatnio mam podobnie. Mam nadzieję że i wena i chęci do nas wrócą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie też ostatnio sił jakby brak i ciężko się za coś zabrać. Ale mjejmy nadzieję że to szybko minie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)