Mąż wczoraj wrócił późną nocą z 3-dniowych warsztatów gdzieś w Karkonoszach, zmęczony, ale zadowolony. Ja dzięki 3 dniom wolności nadrobiłam zaległości w oglądaniu "Czasu Honoru" oraz do serialu powyszywałam sobie trochę. Jako że w sumie mam 3 prace terminowe, zrobiłam trochę z każdej.
I tak oto smok wentzlerowy dorobił się skrzydeł:
Mikołaj zaczyna pomału przypominać coś poza plamą:
A SAL bombkowy dorobił się kolejnej kokardki:
Mam nadzieję, że mimo wszystko dalej uda mi się coś pomalutku z nich dziergać, pomimo męża ;P Szczególnie, że fajnie byłoby zdążyć - smoka skończę, to wiem, ale nie wiem jak pozostałe obrazki ;/






Sporo! I wszystko piękne.:)
OdpowiedzUsuńPiękne hafty. Trzymam kciuki za ukończenie wszystkich:))
OdpowiedzUsuńMnie dzisiaj te kokardki do bombki powoli wykańczają :)
OdpowiedzUsuń