Maczek gorliwie zaczęty w wakacje w Krasnymstawie na wspaniałych warsztatach u p. Uli Jędrzejczyk. A potem odłożony w kąt.
Jako to że postanowiłam sobie, że rok 2015 to rok czyszczenia szaf i wyzbywania się gracących, na wpółskończonych prac, maczek wrócił na tapetę. Szczególnie, że powędruje do mojej mamy, miłośniczki tych kwiatów.
Maczka sobie dziergam pomału i chociaż nie jest to super dzieło, jestem z niego bardzo dumna.
Widzicie, ja nie umiem haftu płaskiego. Owszem, byłam na warsztatach, było super, znam podstawy, ale... ja tego zwyczajnie nie widzę. Dla osób wyszywających haftem płaskim to proste - no bierzesz nitkę i po prostu "malujesz" kreski igłą. Tak jak malarze. Ale ja niestety zwyczajnie nie potrafię tak postrzegać rzeczy. Ciągle zmagam się z pytaniami, czy teraz długa nitka, czy może 2 krótsze pod kątem, żeby było ładniej.. i nie wiem... owszem, pewnie to też kwestia wprawy, ale nie sądzę, bym kiedykolwiek wyższa poza poziom początkującego. Nie mogę się równać z moją nieżyjącą już babcią, która po prostu patrzyła na kwiatka a potem go wyszywała.
Tak czy owak - oto moje maczkowe, zwichrowane maleństwo. Jeszcze kilka płatków, środek i będzie można oprawiać :)


Ładnie wychodzi :) Powiedz mi, jak to wychodzi czasowo? Krócej, czy dłużej się dziubie niż krzyżyki?
OdpowiedzUsuńHmm... wiesz trochę trudno mi to ocenić, bo ten maczek to w sumie dość prosty wzór jest.. ale wydaje mi się jednak szybciej niż krzyżyki. No i nie musisz patrzeć na schemat i zaznaczać, co już wyszyłaś ;)
OdpowiedzUsuńTak się pytam, bo nigdy nie zdecyduję się na nic, co jest jeszcze bardziej czasochłonne w sensie: ilość czasu na ilość efektu. A tak to może wpadnie do szuflady z pomysłami na kiedyś tam ;)
OdpowiedzUsuńJuz wygladaja slicznie!
OdpowiedzUsuńJa też jakoś nie czuję haftu płaskiego, więc nie dziwię sie Twoim odczuciom. Trzyma kciuki, żebyś była zadowolona gdy już uda się skończyć :)
OdpowiedzUsuńWspaniale ,że dziergasz tą techniką , bedę Cię podpatrywać , ślicznie Ci idzie.
OdpowiedzUsuńTakże troszkę próbuję sił w hafcie płaskim i wydaje mi się, że nim właśnie wyszywa się szybciej niż krzyżykowym. Tak jak pisze Meri, odpada zerkanie na schemat, bo wzór nanosisz na tkaninę, odpada liczenie oczek, zazwyczaj jest mniejsza liczba użytych kolorów, no i bogactwo przeróżnych ściegów. Efekt końcowy i tu i tu jest fajny i tak naprawdę ciężko porównywać.
OdpowiedzUsuńMaciek wygląda ładnie. Powodzenia !
OdpowiedzUsuńpiekny :)
OdpowiedzUsuńŚliczny mak :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że haft wyjdzie śliczny.:)
OdpowiedzUsuńNa hafcie płaskim nie znam się ale Twój wygląda wspaniale!!!!....kiedyś wygrałam mini zestaw z tego typu haftem i na pewno kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuń:) maczek zapowiada się świetnie. I " pierwsze koty za płoty" bowszystko to tylko wprawa, bo czy nitka ma być krótka czy długa to nie jest takie ważne- ważny jest efekt końcowy :) jak Tobie się podoba i innym to znaczy, że nie jest źle:) Oczywiście nie można popadać wtedy samozachwyt -trzeba ćwiczyć... i ćwiczyć:) jak w każdej dziedzinie. Trzymam kciuki i pozdrawiam DCH
OdpowiedzUsuńśliczny, zawsze warto próbować nowych technik a może któraś przypadnie nam do gustu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń