Strony

sobota, 22 kwietnia 2023

Kilometry włóczki

 Dawno mnie nie było. Zdradziłam krzyżyki najpierw na rzecz koralików, a potem koraliki na rzecz szydełka. Wreszcie się nauczyłam! Oczywiście, dalej jestem początkująca, ale nareszcie załapałam, o co chodzi ']

Z krzyżyków trochę powalczyłam z SALem kakao, trochę z nietoperzem, a z koralików udało mi się zrobić bukiecik krokusów:


W szydełko wpadłam totalnie, mam całe pudełko pełne próbek ze ściegami, zrobiłam kilka mniejszych rzeczy na mojej treningowej włóczce (która jest absolutnie beznadziejna, dopiero po kupnie nowej zorientowałam się, o co chodzi we wbijaniu się przez oczko łańcuszka nad tą spodnią nitką oczka) i uznałam, że pora zrobić rodzinie szaliki! chusty! I odkryłam kokonki z włóczki ombre i przepadłam 😅😆

Oczywiście musiałam też znaleźć jakieś miejsce do przechowywania no i się dorobiłam torby i motecznika? Kokonera? Jak nazywanie woreczki na motki? 😀 Chociaż nie miałam ich pierwotnie w planie, ale coś było w tym wzorze, co mnie strasznie wołało 😊


Z tego fioletowo-energetycznego kokonka będzie ponczo dla córy :) Bardzo prosty wzór, same słupki, więc można sobie dziergać, dziergać i serialić 😜

Z niebieskiego chusta dla mnie, ale ciągle ją pruje bo uczę się na niej ściegów 😂 więc chwilowo nie mam co pokazać.

Syn też sobie zażyczył rzeczy dla siebie, męża przecież nie mogłam zostawić bez niczego 😝 no i kolejne 3 kokonki czekają:


Ten energetyczny dla syna, mąż ma niesbieskości i bordo, a ja mam plan na prostą chustę w tym najjaśniejszym ;)

Dorobiłam się też szydełek - aczkolwiek kupowane na pojedyncze sztuki. Zaczynałam od taniego zestawu z Allegro, gdzie są szydełka wszelkich rozmiarów, żeby zobaczyć, czy w ogóle szydełkowanie mi podejdzie.

Teraz mam 3 firmy:

Wszystkie są z rozmiaru 3,5, bo ten mi najlepiej pasuje. Od lewej: Tulip Etimo Red, Clover Soft Touch i Prym Ergonomics.

Prym był moją pierwszą inwestycją i faktycznie, trzyma się go lepiej niż zwykłe, metalowe szydełko. Jest też ładne 😜 Ale zaskakująco... skrzypi na włóczce akrylowej ']

Potem poszła elita, czyli Clover i Tulip. Noooo, powiem wam, że nie sądziłam, że aż taka różnica może być! To, jak szydełko samo śmiga przesz nitki to jakaś magia! ALE! Clovery są nie dla mnie :( Fajne szydełko, ale za krótkie i wbija mi się w dłoń :( Za to Tulip... Och, to jest absolutnie coś. Klei się do ręki, samo śmiga, fajnie przebija się przez włóczki (nieczerwone 😆 ) - To jest absolutne mistrzostwo i jeśli będę kupować kolejne rozmiary (bo póki co 3,5 wystarcza), to zdecydowanie będę inwestować w te szydełka.
 

I chwilowo tyle w temacie. Póki co dziergam i czekam, aż znowu wróci mi wena do haftów wszelakich :)

4 komentarze:

  1. Brawo Ty ,jesteś niesamowita.Ja jestem szydelkujaca bardzo dawno ,raczej szydelka nie grają roli, oby nie haczyly , mam stare ,ma Tulip.Milego dziergania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bukiecik krokusów wygląda super, ciekawa jestem jak pracuje się z tymi koralikami, bo nigdy tego nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, witaj w klubie. U mnie generalnie królują krzyżyki, ale pojawiły się i koraliki i diamenciki i druty. Mąż się śmieje, że jeszcze szydełka nie próbowałam.... Czyżby czas zacząć?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne krokusy :)
    Do pewnego czasu robiłam na drutach, było też szydełko, makrama, teraz królują czółenka do frywolitki i haft krzyżykowy, bo na te dwie ostatnie techniki pozwalają mi ręce.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń