Pokonałam serwetki! Ha!
W poprzednim poście pisałam o problemach, które miałam z tym wzorem. Problemów i rozwiązań było tak naprawdę kilka:
- zdjęcie wzoru z krosna i wrzucenie na Q-Snapa zdecydowanie pomogło w sięganiu po niego (krosno muszę przenieść z sypialni do salonu, rozpakować wszystkie przydasie na stole i dopiero wtedy mogę machać igłą - jest to możliwe o ile stół tudzież sam salon nie jest zajęty. Problemem jest też to, że zupełnie inaczej pracują mi ręce z ramką - bo mogę je oprzeć, a inaczej z krosnem - wiszą w powietrzu);
- skończenie tych nieszczęsnych serwetek z góry. Rany. To była masakra. Nie wiem, czy dlatego, że to białe/bladobiałoniebieskie/bladoniebieskie nici na kremowej kanwie, czy dlatego, że zaczynam mieć problemy ze wzrokiem (i po jakimś czasie krzyżyki skaczą przed oczami NAWET na tej 18" :( ). Dodatkowo sprawę utrudnia zwichrowanie kanwy w tej części - nie byłam w stanie tego naciągnąć w żaden sposób i czułam się jakbym to w rękach wyszywała - w każdym razie to było straszne. Ale udało się i skończyłam górny panel.
Ozdobnych, żółtych krzyżyków nie zrobiłam wszystkich.Spieszno mi było do czegoś nie białego :P I te żółcie już zupełnie inaczej mi się wyszywało :) Póki co początek tylko, ale mam nadzieję, że przez październik powstanie czekoladka :)A tak z daleka, z drukowanym wzorem w tle ;)Iskierko - bardzo Cię przepraszam, że tak odebrałaś mój poprzedni wpis.
Nie tylko Twój SAL poszedł w odstawkę :( , ale bardzo dużo innych rzeczy, gdzie konsekwencje mogą być poważne :/ Od lutego wydawało mi się, że poradzę sobie sama z pewnymi rzeczami, niestety tak się nie stało, a pandemia tylko dorzuciła kolejne kamyczki do tego ogródka... Bardzo, bardzo Cię przepraszam.
Mam nadzieję, że do końca roku uda mi się zrobić chociaż 3 pierwsze łakocie...
Jolu - a patrzyłaś na Etsy? Tam jest masa wspaniałych wzorów i to głównie właśnie w wersji elektronicznej, a nie zestawów. Rosyjskie projektantki mają istne cuda :) I dość często są jakieś promocje, więc można coś upolować ze zniżką.