W tym roku warsztaty trwały od 3 do 6 października, a pierwsze zajęcia odbyły się już w czwartek po południu. Na powitanie każdy dostał smycz z identyfikatorem, pamiątkowy magnes i... kubeczek! Czy raczej spory kubeł (wreszcie coś normalnego na kawę) - oczywiście nie mam go nie zdjęciu ^^"
Same warsztaty, po podliczeniu wszystkiego ;) od strony organizatorów:
"W tym roku pobiliśmy kolejny rekord - w samych warsztatach uczestniczyło 338 osób, znowu o 15 więcej niż w roku poprzednim, odbyło się 145 trzygodzinnych bloków warsztatowych z 75 różnych technik rękodzieła (w tym 10 warsztatów dla dzieci), które prowadziło 44 instruktorów, . Można było również roztrwonić troszkę grosza w 12 sklepikach, które jak co roku towarzyszyły twórczym zmaganiom. Podczas naszego wydarzenia zostały również przeprowadzone trzy prelekcje: "Prezentacja preparatów mix mediów i nowych produktów", "Światłocień w hafcie cieniowanym" - ćwiczenia i zagadki" oraz "Prezentacja programu Patterns Ruler - do technik peyot, brick i krosno bez drukowania wzorów koralikowych.
Kolejne spotkania warsztatowe w Ustroniu to: 2. "Zakręcony Patchwork", który odbędzie się w dniach 5-8.03.2020 r. oraz 11. Warsztaty Twórczo Zakręcone w terminie 8-11.10.2020 r., na obie imprezy już dzisiaj serdecznie zapraszamy miłośników rękodzieła."
Z racji dojazdu nie ryzykowałam czwartkowych warsztatów, ale za to miałam zajęty cały piątek i pół soboty - w piątek rano haft wstążeczkowy mini do biżuterii u mojej kochanej Marioli Luty, potem koronka teneryfowa u p. Bogusławy Lazar, a w sobotę po południu biżuteria z żywicy u p. Danuty Bojakowskiej. W międzyczasie warsztatowy grill w piątek wieczorem ;]
W tym roku było... super. Jeden z moich najlepszych wyjazdów do Ustronia. Chyba nawet najlepszy. Może dlatego, że spotkałam większość z moich "ustroniowych" ulubionych znajomych? Poznałam nowych, pozytywnie zakręconych ludzi? Brałam udział w warsztatach, na których dowiedziałam się nowych rzeczy, zrobiłam DO KOŃCA prace, z których jestem całkiem zadowolona? Kilka innych rzeczy, o których nie mogę napisać? ;) Pewnie wszystkiego po trochu ;)
Nie wiem, ile z was ma dostęp do Facebooka, ale tutaj jest meeega wielka galeria zdjęć - oczywiście ja ledwo pamiętałam, żeby robić zdjęcia swoich prac, a o takich rzeczach jak wystawa prac, sklepiki czy ogólna atmosfera to już wcale :D
Do rzeczy, nie wylegujmy się wygodnie ;)
Oczywiście, pamiątkowa fota z tablicą musi być :D Razem ze Stasią, moją wspaniałą warsztatową współlokatorką od... hmm... 7 lat i 3 ustrońskich hoteli :P
Pierwsze warsztaty z haftu wstążeczkowego - mam przyjemność od lat osobiście znać Mariolę, a poznałyśmy się oczywiście gdzie? W Ustroniu :D
Pracowicie wszyscy przebijali się przez materiały:
Jak już udało mi się opracować koncepcję (najprostsze kwiatki), przekląć wstążki 1000 razy i rozmasować dłoń po raz setny, byłam całkiem zadowolona z efektu. Póki nie zawaliłam go przy wykańczaniu, ściąganiu, wyrównywaniu i klejeniu...
Czyli "AAA, podejmę współpracę z osobą wykańczającą biżuterię, ja wyszywam, ty montujesz" :P
O, jednak mam jedną fotkę z wystawy, filcowe ptaszki:
Wykonane przez p. Lidię Zaczek, która prowadziła warsztaty z filcowania na sucho.
W przerwie między zajęciami poznałam wreszcie Karolinę! Yeah! Taak, ponieważ Karolina nie pisze na blogu od hoho, nie mam linka do niego ^^" Ale to ta zakręcona od fraktalowego zegara i HEADowej bibliotekarki :D
Razem z dziewczynami udałyśmy się na zakupy do pobliskiego (oddalonego od Gwarka zaledwie o 35 min żwawego spaceru) sklepu, gdzie prócz jedzenia można znaleźć regał z artykułami pasmanteryjnymi. Na przykład z zestawami zawieszko-breloczków do haftu krzyżykowego.
Tak, moi drodzy, ten zestawik kosztował zabójcze 1,59 zł.
Oczywiście musiałam uwiecznić swoje spotkanie z Karoliną ;)
Karolina ma do zdjęć podobne podejście jak ja:
Ale ja nie chcę zdjęcia!
Ja też.
To po co robisz??
Hm...🤪
Karolina - było super! Dziękuję! Mam nadzieję, że spotkamy się za rok (i ciekawe, jakie nieznane zakątki Ustronia zwiedzimy ;P )
Po spacerku głodne wrażeń udałyśmy się na kolejne warsztaty - moje były z koronki teneryfowej. Łał. Fajne to :) Tak wygląda robione przez doświadczoną osobę:
A tak moje kółko graniaste :D
Z jednej strony nie takie to trudne, z drugiej, jak wszystkie takie rzeczy, bardzo wymagające :) Ale fajne :D
A tu na Zakręconej mapie zaznaczam Szczawnicę:
Fajnie było sprawdzić z jakich zakątków Polski przyjechali uczestnicy :)
A co można robić wieczorami, kiedy człowiek jest zmęczony warsztatami rękodzielniczymi? Relaksować się w pokoju ;)
W sobotę luz, bo warsztaty po południu, w efekcie nie nastawiłam budzika i gdyby Stasia nie wstała, przegapiłybyśmy śniadanie :P
Za to po śniadanku ruszyłyśmy na podbój miasta ;) taksówką, bo na piechotę i to w marnej pogodzie za daleko by było ;)
I tak oto, po raz pierwszy, odkąd są zjazdy/warsztaty w Ustroniu, odwiedziłam Muzeum Ustrońskie. Zgroza, powiadam, zgroza, 10 lat i ani razu w lokalnym muzeum nie być.
Muzeum nieduże, ale warte odwiedzenia. Nam się trafiły z wystaw czasowych modele oraz koronkowe czepce :) Do tego stałe eksponaty - stroje, wyposażenie, zabawki oraz na piętrze historia ustrońskiego przemysłu. Film o historii Ustronia i oprowadzający, który potrafił zagadać człowieka na śmierć XD Niestety tylko na parterze, ciekawe, czy o przemysłowej stronie też by tak chętnie opowiadał ;)
Nie wiedziałam, że Ustroń miał tak ciekawą historię, najpierw był przemysł, a potem uzdrowisko ;)
A teraz kilka zdjęć - niestety czepce w większości nie wyszły ostro :( więc mam tylko 2 zdjęcia... Ale wyobraźcie sobie setkę takich w różnych wzorach :D
Modele i makiety (makieta była wspaniała!!!)
A teraz stroje:
Zabawki...
Szafeczka. Miłość od pierwszego wejrzenia. Szufladki z przegródkami (idealne na bobinki), do tego mnóstwo szufladek głębszych i płytszych (tkaniny! zestawy! akcesoria!)
I jeszcze kilka foteczek:
Mało zdjęć, mało, bo przede wszystkim podziwiałam co się dało :) może za rok będzie więcej ;)
Po muzeum czas na obiad na mieście - placki ziemniaczane (w znanej nam od lat karczmie) oraz herbatkę z prądem przeciw pogodzie ;)
A potem kolejne warsztaty, tym razem z żywicy...
Wybrałam 4 metalowe bazy zamiast foremki z sylikonu.. a potem dumałam, azali wiem, co czynię...
Wreszcie wydumałam:
A potem zalałam i dowiedziałam się ile trzeba czekać... Najpierw czekaliśmy, aż zastygnie na tyle, żeby się dało wstać od stołu '] a potem zostawiłam moje cuda, żeby ścięły się na galaretkę chociaż i dały się donieść w pudełku w deszczu do sąsiedniego hotelu :P
Wróciłam koło godz. 20, jak było umówione i tragedia, panie i panowie, tragedia!! Była kolejna grupa, dziewczyny przeniosły moją biżu na parapet, jedna pani chciała mi pomóc i podać tekturkę i... ten mały owalny wisior z niebieskim kwiatkiem zsunął się z tekturki! Uderzył o krawędź stołu!! Oczywiście częścią z żywicą!!! ŁAAA!!!
Okazało się, że jednak częściowo toto zastygło, kwiatki zostały (aczkolwiek nieco rozkurzone), tylko żywicy mało... Na szczęście prowadząca podratowała moje dzieło i tak wyglądają efekty końcowe:
Jakbyście się tym bawili, to trzeba uważać, żeby kwiatki nie wystawały, bo łatwo zniszczyć i efektu też nie będzie. Dlatego zrezygnowałam z różyczek, bo one tylko do bardzo głębokich form lub wręcz kulek się nadają. Ale mam 4 żywiczne zawieszki ;) A, i to dość droga impreza.
I tak zakończyłam część warsztatową. Potem już tylko spotkania, pamiątkowe fotki, gry i zabawy ;)
Ach i zakupy, oczywiście - zakupy. Dużo nie kupiłam, za to dużo wydałam :P
Oczywiście MUSIAŁAM coś z krzyżyków:
Do tego mozaiki dla córy i męża:
A dla siebie igły, materiały, oraz po zapałaniu miłością do teneryfki - pozostałe kolory wielokolorowych kordonków Ariadny (jeden kupiłam 2 lata temu do zajęć z frywolitki):
W niedzielę z ogromnym żalem wyjeżdżałam z Ustronia, mam nadzieję, że uda mi się pojechać za rok i znowu wszystkich spotkać.
Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem - widać, że warto było pojechać. Super, że tak twórczo i radośnie spędziłaś czas.:)
OdpowiedzUsuńOch! Byłaś w raju!! Cudne i pełne wrażeń dni!
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę ;-) może gdybym już na przyszły rok zaklepała urlop i do słoika odkładała na ten cel - to by się udało...
serdecznie pozdrawiam :-)