Spędziłam kilka dni w Krakowie u rodziców. Sama. Bez męża i dzieci. Tata miał zabieg chirurgiczny (na szczęście wszystko ok, aczkolwiek czekamy na wyniki histopatologiczne), więc dotrzymywałam towarzystwie mamie, plus udało mi się zaszczepić 3. dawką szczepionki przeciwko koronawirusowi. Miałam trochę czasu, żeby podziałać z igłą.
Irysy ostatnio, w grudniu, wyglądały tak:
Wyłonił się żółty irys ;)
Plan był taki, aby wyhodować nieco trawnika i ładniej podkreślić żółtego irysa. Skupiona niczym angielski ogrodnik, układałam kolejne krzyżyki w źdźbła.
Wyszywam metodą "mieszaną", w dodatku tak naprawdę do góry nogami ;) więc nieraz krzyżyki dość daleko wybiegają na pustą tkaninę. A tutaj bardzo ważne dwa krzyżyki:
To mały krok dla koloru, lecz wielki dla całości wzoru - wkroczenie na Nową Stronę! Tak, proszę Państwa, oto zaczynamy opuszczać stronę numer 2 i wkraczamy na teren strony nr 3!
Zieleń trawy faktycznie ładnie podkreśla żółć irysa:
I tak oto udało się wyhodować nieco trawnika, dorzucić nieco koloru tu i tam oraz prawie (bo zabrakło niecałej setki krzyżyków) przejść na nową stronę - teoretycznie mogłabym przycisnąć, ale ostatnio po czymś takim musiałam pruć połowę wykonanych ściegów. Pośpiech jest złym doradcą.
I tak irysy prezentują się obecnie - muszę popracować nad zdjęciami, nowy telefon robi świetne makro, ale przy normalnych nie zawsze wychodzi tak, jak chcę. Muszę to jeszcze przećwiczyć, więc przepraszam za średnie zdjęcie.
To jest praktycznie 1/3 wzoru :) została tylko góra, a potem skok w bok ;)
Jakie to piękne, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle zaszalałaś z tym haftem! Coraz piękniej się prezentuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIrysy pięknie rosną, śliczny to będzie obraz:)
OdpowiedzUsuńCudne kwiaty!
OdpowiedzUsuńMały krok dla człowieka ale wielki dla ludzkości - tak mi się skojarzyło, gdy czytałam o Twoich dwóch krzyżykach na stronie nr trzy :)