W tytule powinno być "c, c i c", ale jedyne, co mi wyszło, to czymadełka :P więc zrezygnowałam.
Kakaowy SAL przeniosłam z q-snapów na cienki i kwadratowy tamborek Nurge, z nadzieją, że nie będę musiała podpisów pod ciachami robić w rękach. Na szczęście się udało - aczkolwiek margines jest... noo.. powiedzmy, że jest ;)
Zaczęłam prace nad roladą:
A tak z daleka:
Choinka - wymyśliłam sobie ozdóbkę. Wspaniałą. Wymyślną i wypasioną.Wielką. Wzór (z modyfikacjami) jest, nawet mulinę mam!
O, taką:
A potem przeliczyłam sobie wielkość wzoru na to, co chcę zrobić. Przeliczyłam sobie czas. Za nic nie zrobię tego w 3 tygodnie przy moim tempie. Więc projekt został zawieszony na lepsze, luźniejsze czasy, a zamiast tego będzie seria mniejszych zawieszek. I znowu z Coricamo ;)
"C" jak akCesoria :D
Po pierwsze - moja kolekcja magnesów powiększyła się. Niby nie były mi potrzebne, a teraz nie mogę przestać ich kupować! :D Ratunku!
A teraz łapaczki, trzymaczki, ktoś wie, jak się to fachowo nazywa? :D
Jak wiecie, preferuję wyszywanie na q-snapach (chociaż ten kwadratowy tamborek Nurge, na który przełożyłam SAL Kakao jest naprawdę fajny..... może się skuszę jeszcze na kilka rozmiarów). Q-snapy niestety są dość grube, więc jest problem, jeśli chcę zawinąć pozostałą kanwę na ramce - nie mam czym jej przytrzymać. Mogę nadmiar włożyć w otulacz (który mam przy smoku headowym), ale dalej jednak nie do końca rozwiązuje to problem.
Dlatego właśnie podpatrzyłam u innych i zamówiłam takie łapaczko-trzymaczki - 2 połączone magnesy lub coś przypominające obrączki na serwetki do obiadu. TUTAJ o nich pisałam. Niestety, za krótkie, za słabe, dla mnie się nie nadają.
A potem dzięki znajomej ze Szkoły Haftu trafiłam na FB do grupy "W wolnej chwili" prowadzonej przez Joasię. I tam były absolutne cuda. Piękne, użyteczne (i luksusowe, że tak powiem XD ).
Kupiłam od razu kilka tych "trzymadełek" i zostały mi tylko dwa, które czekają, aż zabiorę je do krakowskich irysów (co mi rozwiąże problem z tamtą pracą, bo dynda mi tam jakieś 10 cm kanwy i irytuje).
Patrzcie, jakie cudne:
Tak, wiem, fraktal nie pasuje do reszty ;) Ale jest niebieski! :D
Joasia ma duży wybór kaboszonów, w różnej (jak widać) wielkości, kolorze, oprawie, kolor gumek też można sobie wybrać :)
I zobaczcie sobie różnicę wielkości:
I teraz już materiał nie łaskocze smoka w nos ;)
Pewnym problemem mogą być dyndające od spodu gumki (wiem, że jak się pracuje na krośnie i od krawędzi do miejsca wyszywania ma się 20 cm to mało co będzie przeszkadzać, ale u mnie jest ciasno ;) ), ale można je zawsze założyć (na fotce z SALu wyżej w poście tak właśnie jedne są założone).
Ten gadżecik naprawdę dużo ułatwia :) Jeśli będziecie szukać tych trzymadełek, szukajcie właśnie takich na gumkach :)
Ciacha nabierają "rumieńców", będzie śliczny obrazek. :)
OdpowiedzUsuńTe "trzymadełka", to fantastyczna sprawa.
Mam kilka mocnych magnesów i pomyślę, czy mogę ja jakoś zagospodarować w takie trzymacze. :)
Pozdrawiam ciepło.
Pyszne ciacha, bardzo apetycznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńAkcesoriów coraz więcej przybywa.
Pozdrawiam serdecznie
Mniam...jak pięknie smakowicie u Ciebie na tamborku, aż mi ślinka cieknie jak patrzę na te urocze słodkości;)
OdpowiedzUsuńTrzymadełka wyglądają jak śliczna biżuteria takie cudne kapszony na nich.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Smakowicie u Ciebie na tamborku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację o trzymadełkach - już sobie takie zamówiłam.
Pozdrawiam serdecznie.