Plany planami, a rzeczywistość kopnęła w tyłek. Sprawdziłam termin zgłoszenia do Kasi ostatniego posta i uznałam, że nie będę szaleć, wystarczyło już dram deadlinowych wcześniej i ozdóbki skończę jak nie na Boże Narodzenie, to trochę później - ostatecznie choinki stoją dłużej niż do Sylwestra.
Grudzień upłynął pod znakiem wirusów - w połowie grudnia rozłożył mi się syn - kolejne 2 tygodnie w plecy, no ale mówi się trudno. Na 2 dni przed Wigilią rozłożyłam się ja i mąż - on na klasyczne "gardłowe" coś, ja na odmianę jelitową. Nie ma to jak próbować opanować jelita, żeby wytrzymać kolację wigilijną...
Kiedy już wypadało się, że wszystko zostało opanowane, od środy mamy 2 rzut wirusów - młody ma to samo co miał 3 tygodnie temu, ja dla odmiany gardło i zamiast jeść cuksy z choinki wcinam Cholinex, mąż przez 2 dni zajmował łazienkę.
Dziś - młody ciut lepiej, mąż też, ja - próbuję dojść do siebie, tylko nie bardzo wiem gdzie jestem. Młoda zaczęła mieć katar i ból gardła, podobnie jak teściowa - a obie trzymały się dzielnie przez cały wcześniejszy czas.
Na termometrze 10,9 stopni na zewnątrz - nie pamiętam tak ciepłego Nowego Roku.
A teraz do rzeczy - hiszpańskie kafle (będące tak naprawdę wzorem na zakładkę z Coricamo) mnie nieco zmęczyły, więc uznałam, że zrobię coś innego - ozdóbki ze sklejki z koralikami dla moich rodziców.
Z powyższego do rodziców z opóźnieniem pofrunie tygrys i kogut (ich chińskie znaki zodiaku). Tygrys okazał się bardzo pracochłonny - trochę się przeliczyłam, jeśli chodzi o planowaną długość wyszywania, zajęło mi to znacznie dłużej.
Znalazłam bardzo fajny pisak - czy raczej złotą farbę w pisaku, którą pomalowałam niektóre elementy koguta dla lepszego efektu:
Bardzo go polecam do drewna - naprawdę jest to złota farba i w świetle widać różnicę (bo na zdjęciach może nie widać tego aż tak).
Oto zdjęcie z testu po lewej stronie koguta:
Bardzo ładnie błyszczy na złoto.
Żeby łatwiej mi się wyszywało, wypróbowałam drewniane organizery do koralików - i pokochałam je od pierwszego wejrzenia.
Są śliczne i funkcjonalne. Pokrywka z przeźroczystej pleksy na magnesach pozwala od razu zobaczyć zawartość i jest tak dopasowana, że nawet jak się pudełko obróci do góry nogami, nic nie wypadnie :)
Każda przegródka ma dodatkowo wypalony wzór, co daje nie tylko efekt wizualny - ponieważ dno przegródki nie jest idealnie gładkie, można łatwiej "zaczepić" igłą o koralik i go nabrać - wystarczy lekko docisnąć igłę do dna i będzie się trzymać, nie będzie się ślizgać, jak może się zdarzyć na plastiku.
Kogut w trakcie:
A tutaj mamy kawałek tygrysa:
Kafle na plastikowej kanwie - dla mnie jest tylko jeden słuszny sposób wykorzystania czegoś takiego ;)
Oczywiście, było by dobrze czymś ją wypełnić, żeby się nie odkształcała i nie była za lekka. Skorzystałam z wypróbowanego przeze mnie sposobu - czyli wypełniacz do maskotek, folia (żeby wypełnienie nie wychodziło dziurkami w kanwie) oraz szklane kulki dla obciążenia (mam ich pod dostatkiem, dociążają kostkę, a jednocześnie nie sprawiają, że jest zbyt ciężka).
I wersja z choinką - wszystkie obok siebie, chociaż pamiętajcie, że koraliki powędrują gdzie indziej:
Kasiu - bardzo dziękuję, że zorganizowałaś (po raz kolejny) tę zabawę - dała mi mnóstwo satysfakcji. Niestety, edycję 2023 (jeśli będzie) będę musiała odpuścić - będę mieć mniej czasu na takie rzeczy, a wypadałoby wreszcie pokończyć stare projekty ;)
Piekne ozdoby, mi najbardziej przypadł do gustu tygrys, ale wszustkie śliczne, Zdrówka w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńŚliczne prace wykonałaś. :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego. :)
Pozdrawiam ciepło.
Ciekawe ozdoby, kogut podoba mi się najbardziej :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńPięknie wykorzystałaś podstawki, fajny pomysł. TYgrys jest megaśny, wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuń